Zagłębie Lubin przegrywa z Lechią Gdańsk 1:3. O ile w pierwszej połowie można było mówić o emocjach jak na grzybobraniu, o tyle druga część spotkania przyniosła ekscytującą końcówkę, szereg sytuacji podbramkowych i wreszcie kolejne bramki.
* * *
Zagłębie Lubin – Lechia Gdańsk 1:3
           
            0:1
           
           – Przemysław Frankowski 19′
           
           
            0:2
           
           – Piotr Grzelczak 72′
           
           
            1:2
           
           – David Abwo 79′
           
           
            1:3
           
           – Paweł Buzała 90+’
          
           
            Zagłębie
           
           : Ptak – Vidanov, Banaś, Guldan, Cotra (46′ Abwo) , Jeż, Bilek, Piątek, Piech (72′ Kwiek), Błąd (70′ Rakels) , Papadopulos. Trener Orest LENCZYK.
           
           
            Lechia
           
           : Bąk, Oualembo, Madera, Janicki, Pazio, Pietrowski, Dawidowicz, Deleu, Frankowski (76′ Buzała), Matsui (83′ Machaj), Tuszyński (58′ Grzelczak). Trener Michał PROBIERZ.
          
           
            Żółte kartki:
           
           Banaś – Pazio, Machaj.
           
           
            Sędzia:
           
           Tomasz Wajda (Żywiec).
          
* * *
DELICJA. Postawa Przemysława Frankowskiego. Osiemnastolatek nie tylko zdobył gola, ale także zaliczył asystę przy bramce Piotra Grzelczaka i harował w defensywie – na początku drugiej połowy uratował drużynę przed stratą bramki. Chłopak pokazał w tym meczu zęby i zagrał jak lider. Albo jak trochę starszy i popularniejszy Tomasz Frankowski. Zabłyszczeli także zmiennicy: Buzała i Grzelczak, którzy zapisali po bramce na swoje konto.
ZAKALEC. 67 procent posiadania piłki przez gospodarzy… i co z tego? Lubinianie postanowili zabawić się w Barcelonę, to jednak nie ten poziom i nie ten materiał, Lechia wykorzystała fakt bezproduktywności drugiej linii Zagłębia zgrabnymi kontratakami. Osiem porażek na 14 spotkań w tym sezonie – nie na to się liczy na DIALOG Arenie. Mówiło się o pierwszej ósemce, ale z dwunastoma punktami na koncie z takim składem można mówić jedynie o posmaku goryczy i rozczarowaniu.
SMACZEK. Mimo kiepskiej gry w ogóle, w ostatnich minutach meczu Zagłębie zaczęło grać w piłkę – nie tak, jak w pierwszej połowie, kiedy nawet nie potrafiło udokumentować różnicy w posiadaniu piłki. Wreszcie próbowano eksperymentalnych zagrań, wrzutek – wigoru drużynie dodało wejście Denissa Rakelsa i gdyby Łotysz wykorzystał którąś z sytuacji w końcówce, Lechia przedłużyłaby serię meczów bez zwycięstwa do dziewięciu.
NASZA WRÓŻBA . Zwycięstwo powinno tchnąć wiatr w żagle podopiecznych Michała Probierza. Może i rywal nie grał porywająco, może i wiadomo, że Zagłębie zbiera w tym sezonie cięgi niemal od każdego, ale po głębokim kryzysie lechistów, taki wynik, to jak łyk wody po wielodniowej tułaczce na pustyni. Po starciu drużyn będących w dołku, jedna z nich nieśmiało zaczyna spoglądać w górę. Druga jeszcze nie może się zebrać, by z niego wyjść.
***
           
            Pozostałe mecze 14. kolejki:
           
           
           
            Górnik Zabrze – Cracovia 0:1
           
           
           
            Pogoń Szczecin – Piast Gliwice 4:0
           
           
           
            Wisła Kraków – Widzew Łódź 3:0
           
           
           
            Korona Kielce – Ruch Chorzów 1:4
           
           
           
            Zawisza Bydgoszcz – Legia Warszawa
           
           
           
            Śląsk Wrocław – Podbeskidzie Bielsko-Biała
           
           
           
            Jagiellonia Białystok – Lech Poznań
           
          
mj
fot. lechia.pl